Złota kaczka
awno, dawno temu żył sobie w Warszawie szewczyk o imieniu Lutek. Pracował na Starym Mieście u pewnego majstra, który płacił mu niewiele. Dlatego Lutek był bardzo biedny.
Pewnego wieczoru Lutek podsłuchał rozmowę dwóch mężczyzn. Jeden z nich opowiadał o Zamku Ostrogskich w Warszawie na Tamce. Podobno w lochach tego zamczyska mieszka Złota Kaczka ,a ten kto ją spotka, stanie się bardzo bogaty.
„Dlaczego nie miałbym spróbować szczęścia?” -pomyślał Lutek - „Mam już dość biedy i ciężkiej pracy!” Czym prędzej pobiegł na Tamkę i poszukał wejścia do podziemi.
Lutek błąkał się po krętych korytarzach. Miał wrażenie, że cały czas chodzi w kółko aż w końcu stracił nadzieję na odnalezienie Złotej Kaczki. Chciał jak najszybciej wydostać się z lochów. Mając nadzieję, że wreszcie znalazł drogę do wyjścia, skręcił w wąski korytarz.
Nagle znalazł się w szczerozłotej komnacie. Na środku, po jeziorze pływała złota Kaczka. „Cieszę się, że mnie odnalazłeś! W nagrodę uczynię cię bogatym. Oto sakiewka pełna złotych dukatów. Wydaj je wyłącznie na własne zachcianki. I pośpiesz się, masz czas tylko do wieczora.” Kiedy Lutek wyszedł na powierzchnię słońce stało już wysoko. Szewczyk pobiegł na Stare Miasto. Najpierw kupił sobie piękne, eleganckie ubranie i buty z cholewami. Potem złoty pierścień i kapelusz. Następnie zjadł obiad w najlepszym zajeździe w mieście.
Ale w sakiewce nadal było sporo pieniędzy. „Co dalej? Na co wydać pieniądze?” - myślał Lutek widząc, że zbliża się wieczór. Pod kościołem zauważył żebraka. Rzucił mu złotego dukata.
Natychmiast pojawiła się Złota Kaczka. „Te dukaty mogłeś wydać tylko na siebie. Nigdy nie będziesz bogaty, szewczyku!” Złota Kaczka zaśmiała się i zniknęła. A wraz z nią drogie ubranie, buty i elegancki kapelusz. Ale Lutek nie zmartwił się tym wcale. „Na cóż mi pieniądze i te wszystkie piękne rzeczy, skoro nie mogę się nimi z nikim dzielić?”